sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 2

Podróż minęła bardzo spokojnie. Nawet się nie obejrzałam, a już bylam na miejscu. Po wyjściu z samolotu udałam się po moje walizki, oczywiście musiały przyjechać na samym końcu, więc czekałam na nie około 20 minut. Po zabraniu ich zaczęłam rozdglądać sie za tatą. Stał trochę po boku i jak mnie zauważyl, to od razu uśmiechnął się do mnie. Dopiero teraz zrozumiałam jak mocno za nim tęskniłam. Gdy byłam mała, nie wyobrażałam sobie, że nie będę spędziała z nim prawie w ogóle czasu. Jak widać wszystko się zmieniło.
Kiedy doszłam do niego, od razu rzuciłam mu się na szyję.
- Tata!  - krzyknęłam i jeszcze mocniej go przytuliłam
- Cześć kochanie - uśmiechnął sie i odwzajemnił uścisk - Szczerze mówiąc, to nie spodziewałem sie takiego powitania
- Dlaczego? - zapytałam zdziwiona.
- Byłem pewiem, że będziesz zła i nie będziesz sie do mnie odzywać - powiedział, kiedy już szliśmy w stronę samochodu.
- Miałam taki zamiar, ale trochę mi to nie wyszło - zaśmiałam się.
Gdy już doszliśmy na miejsce, spakowaliśmy wszystkie rzeczy i ruszyliśmy w kierunku domu.
- Jak tam w klubie? - zapytałam sie, żeby przerwać ciszę - Widziałam, że macie dużo nowych zawodników od kiedy byłam tu ostatni raz, już prawie nikogo nie znam
- Trochę się zmieniło, nie było cię 2 lata w Londynie - popatrzył sie na mnie smutnym wzrokiem
- Ale teraz wszystko nadrobię! - powiedziałam pozytywnie
- Cieszę się, że tu jesteś - powiedział - i mam nadzieję, że przyjdziesz zobaczyć nasz trening.
- No jasne! Stęskniłam się za Stamford Bridge! Kiedy masz trening? -  powiedziałam ożywiona.
- Jutro o 9. Nadal chętna? - zaśmiał się
- 9 mówisz - powiedziałam trochę zrezygnowana - jak mnie obudzisz, to pójdę - uśmiechnęłam się
- Kiedy dojechaliśmy na miejsce, to od razu poszłam do swojego pokoju. Nic się tu nie zmieniło, wszystko jest takie samo jak zostawiłam te kilka lat temu. Podeszłam do regału, gdzie leżały zdjęcia. Zwróciłam uwagę na jedno. Byłam na nim ja z rodzicami, umalowana cała na niebiesko i trzymająca flage Chelsea, to było po jakimś wygranym meczu. Byłam chyba ich największym kibicem. Na samo wspomnienie uśmiechnęłam się sama do siebie.
Chwilę później zaczęłam się rozpakowywać, więc poszłam do swojej małej garderoby. Kiedy układałam ubrania na półkach zobaczyłam mój stary notatnik. Były tam wszystkie stare numery moich przyjaciół. Teraz chyba mogę powiedzieć byłych przyjaciół. Nie odzywałam sie do nich odkąd poznałam Cecile. Czyli przez bardzo długi okres. Przeglądałam ten zeszyt i zobaczyłam imię Amy w serduszku i jej numer telefonu i adres. W tym momencie zaczęłam sie zastanawiać, czy nie spróbować do niej zadzwonić. Może nie zmieniła numeru? Tylko nie wiem, czy będzie chciała ze mną rozmawiać, w końcu ją olałam. Dobra, jak nie spróbuje, to się nie dowiem - powiedziałam sama do siebie. 
Wzięłam swój telefon i wpisałam numer. Z lekkim zawahaniem nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po kilku sygnałach dziewczyna odebrała.
- Halo? - powiedziała
- Amy? - zapytałam z niadzieją.
- Tak, kto mówi? - zapytała zdziwiona - nie wiedziałam jak zacząć, żeby się nie rozłączyła - Haloo? Jest tam ktoś? - dopytywała się trochę zniecierpliwiona.
- Yhmm. Tak, tu Carmen - powiedziałam cicho.
- Carmen? Jaka Carmen? - zapytała zdziwiona - O mój Boże! To ty?- chyba mnie poznała -   Co się stało, że do mnie dzownisz? - powiedziała z drwiną w głosie.
- Jestem w Londynie i.. - niestety nie miałam szansy dokończyć, bo dziewczyna mi przerwała.
- Jesteś w Lodnynie i sobie przypomniałaś o mnie? Ohh. Pewnie nie masz tu już nikogo i stwierdziłaś, że zadzwonisz do starej, naiwnej Amy, tak? - powiedziała z wyrzutem.
- Nie po prostu.. - po raz kolejny mi przerwała.
- Po prostu co? - powiedziała zła
- Chciałam cię przeprosić. Ostatnio się trochę zagubiłam..
- I myślisz, że jedno przepraszam wszystko załatwi?
- Nie, wiem, że nie.. Mogłybyśmy się spotkać? - zapytałam z nadzieją.
- O 17 w Strarbucks, tym co zawsze - powiedziała i sie rozłączyła.
Zadowolona z siebie zeszłam na dół, gdzie tata robił coś robić w kuchni. Znaczy próbował coś zrobić.
- Co ty robisz? - zapytałam się go i usiadłam na blacie.
- Obiad - odpowiedział krótko.
- Chyba trochę ci nie wychodzi. - stwierdziłam i wzięłam jabłko, które leżało obok. - Nie łatwiej byłoby ci coś zamówić? - zapytałam z pełną buzią.
- Byłoby, ale chciałem ci ugotować coś domowego.
- Domowego? - zaśmiałam się - Nie baw się w domowe obiadki, bo coś ci nie wychodzi, tylko weź telefon i coś zamów.
- Umiesz człowieka dobić, wiesz?
- Yhyy, gdzieś już to słyszałam - powiedziałam przegryzając owoc.
Po kilkudziesięciu minutach przyjechał nasz obiad, który na pewno był lepszy od tego, co by wyszło tacie. Kiedy spojrzałam na zegarek zobaczyłam, ze już jest przed 16:30, więc musiałam już wychodzić.
- Tato! Ja wychodzę - krzyknęłam
- Gdzie? - zapytał zdziwiony i zaraz do mnie podszedł.
- Dzwoniłam do Amy i się z nia umówiłam.
- Serio?
- Tak, coś w tym dziwnego? - zapytałam ubierając się.
- Nie, nic - powiedział szybko - Chcesz samochód? - zapytał
- Żartujesz?! - krzyknęłam, nigdzie nie powiedziałabym, że da mi swój samochód.
- Nie, czekaj chwilę - podszedł do szuflady i wyciągnał kluczyki - Trzymaj - powiedział podając mi je - Jest twój.
- Niee! - powiedziałam z uśmiechem na twarzy - Dzięki! - pocałowałam go w policzek
- Nie ma za co, i tak stoi cały czas w garażu, więc niech stracę! - zaśmiał sie - Tylko się nie rozbij! - krzyknął jeszcze jak wychodziłam.
- Jasne!
Weszłam do garażu, w którym były dwa samochody, wsiadłam do swojego BMW i pojechałam w kierunku Starbucksa. Dotarłam na miejsce po 15 minutach, dziewczyny jeszcze nie było, więc usiadłam przy stoliku przy oknie i czekałam na nią. W tym czasie poczułam wibracje mojego telefonu w kieszeni. Gdy go wyciągnęłam zobaczyłam, że to tata dzwoni. Pewnie dowiedzieć się czy jeszcze żyje - zaśmiałam sie sama do siebie.
- Taak? - zapytałam sie
- Carmen, zapomniałem ci powiedzieć, że wieczorem przyjdzie kilku chłopaków z klubu, mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza? - zapytał z niadzieją
- Oczywiście, że mi nie przeszkadza, chętnie ich poznam - powiedziałam z uśmiechem.
- To dobrze, bo by mnie chyba zabili jakbym znowu to przełożył.
- Kończę, bo własnie Amy weszła. Do wieczora! - powiedziałam i się rozłaczyłam. Gdy dziewczyna podeszła do stolika, to wstałam i się do niej przytuliłam.
- Boże! Jak ja cię dawno nie widziałam! - powiedziała z uśmiechem.
- Przepraszam - szepnęłam
- Dobra. - machnęła ręką - Przeszłości nie zmienimy. Tylko mam nadzieję, że teraz o mnie nie zapomnisz na kolejne 2 lata. - powiedziała z nadzieją. - nie spodziewałam sie tego, że tak szybko mi wybaczy. Jednak prawdą jest to, że głupi ma szczęście.
- Oczywiście, że nie - zaśmiałam się.
- No to, zapomnijmy o tym co było kiedyś i opowiadaj co u ciebie - uśmiechnęłą się
- Może najpierw zamówmy kawę, co? - zapytałam
- Pewnie, pójdę zamówić - wstała od stolika - ta co zawsze? - zapytała się jeszcze.
- Jasne - powiedziałam uśmiechnięta.
Wróciła po 10 minutach z dwoma kubkami, na których oczywiście były napisane nasze imiona.
- Proszę - podała mi - Teraz opowiadaj! Na jak długo przyjechałas?
- Dzięki. Jakby to powiedzieć - zrobiłam małą pauzę - przyjechałam tu na stałe - dokończyłam
Dziewczyna oworzyła szeroko buzie i nie wiedziała co powiedzieć. Chyba się tego nie spodziewała.
- Niemożliwe! - krzyknęła, a inni ludzie spojrzeli się na nas trochę dziwnie.
- A jednak - powiedziałam i napiłam się kawy.
- Ale jak to!? - powiedziała juz trochę ciszej
- Rodzice stwierdzili, że w tej Francji trochę mi odwaliło, no i jestem tu - lekko się uśmiechnęłam
- Coś czuję, że masz mi naprawdę dużo do opowiedzenia - zaśmiała się - A co ze szkołą?
- No właśnie muszę się gdzieś zapisać, może ty mi doradzisz?
- No jasne! Widzę cię w poniedziałek w mojej klasie! - powiedziała
- Co to za szkoła? - dopytywałam się.
- Ogólniak, w miarę dobra. Jestem w klasie z rozszerzoną biologią i chemią, więc raczej powinno ci pasować.
- Super! Ale przyjmą mnie? Ostatnio moje oceny nie należały do najlepszych. - przyznałam się
- Eee tam, jak zobaczą twojego ojca, to nawet nie będą na nie patrzyli - zaśmiała się
- Ejj! Przecież wiesz, że nie chce liczyć tylko na mojego tate
- No wiem, wiem. Żartowałam, pójdziemy tam jutro, weźmiesz wszystkie papiery i cię na pewno przyjmą.
- Dzięki - uśmiechnęłam się.
Siedziałyśmy tam jeszcze z 2 godziny, umówiłyśmy się na jutro. Amy pójdzie ze mną na trening Chelsea, a później udamy się do jej szkoły.
________________________________________________________________
Więc jest drugi rozdział! Jest duuużo dłuższy od poprzedniego i mam nadzieję, że wam sie spodoba!
Liczę na szczere komentarze. Do następnego! :)))
zapraszam jeszcze na bloga Zuzy http://jak-trenujesz-tak-bedziesz-walczyc.blogspot.com/

9 komentarzy:

  1. Strasznie ciekawe opowiadania! Nie mogę doczekać się kolacji z graczami klubu i jak dalej potoczą się losy Carmen! Prosiłabym żebyś powiadamiała mnie o nowych rozdziałach jak możesz na twitterze! @dorotabalko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Olaaaa jak ja lubię twoje opowiadania :D really ciekawie się zapowiada :D ! x

    OdpowiedzUsuń
  3. tylko Amy nie powinna tak szybko wybaczyć Carmen ! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. i Londyńscy Narkomani czekają na kooooolejny jeszcze dłuższy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że w Londynie nie czekały na bohaterkę żadne przykrości, bo to jeszcze bardziej by ją dobiło...:)
    _____
    Proszę o zagłosowanie w sondzie, o której z drużyn Gran Derbi ma być blog:
    http://chodz-na-boisko.blogspot.com/
    Dziękuję za głos;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Witamy 2 rozdział! ;) myślałam, że Carmen będzie samotna przez kilka dni,a tutaj dupa! ;) haha ;) ale cieszymy się z główną bohaterką, prawda? no nic ;) czekamy na 3 rozdział z niecierpliwością!
    [jak-trenujesz-tak-bedziesz-walczyc.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się, że Amy jej wybaczyła, bo nie warto rozgrzebywać tego, co było kiedyś, zwłaszcza że Carmen ma zacząć w Londynie wszystko od początku :). Opowiadanie się rozkręca i naprawdę bardzo mi się podoba, czekam na kolejny! c:
    Pozdrawiam. :)
    [ich-liebe-bvb2]

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na nowy rozdział na ich-liebe-bvb2.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam wszystkie odcinki i blog mi się spodobał niezmiernie! <3
    Fajnie, że przyjaciółka wybaczyła jej te wydarzenia z przyszłości, w końcu każdy popełnia jakieś błędy.
    Ciekawe jak będzie na tym spotkaniu z piłkarzami Chelsea wieczorkiem ;> ahha :D
    Zapraszam do siebie, opowiadania w roli głównej z Edenem Hazardem, tam również powiadamiaj mnie o nowościach! http://www.yeux-magnifiques.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń