Obudził mnie jakiś dziwny dźwięk. Na początku próbowałam go ignorować, ale stawało się to coraz bardziej uciążliwe. Chcąc nie chcąc musiałam otworzyć oczy. Jednak to co zobaczyłam, szczerze mówiąc mnie przeraziło.
- Co ty robisz? - zapytałam się mamy, nadal nic nie rozumiejąc
- Pakuję cię, jedziesz do taty. - odpowiedziała
- Co?! - krzyknęłam i wyskoczyłam z łóżka - Chyba sobie żartujesz!!
- Nie. Samolot masz jutro rano. - powiedziała spokojnie
- Ja nigdzie nie jade! Zostaję tutaj! - byłam naprawdę zdenerwowana - Mam zostawić przyjaciół?
- Przyjaciół? Kogo nazywasz przyjacielem? Tą ćpunkę? - prychnęła i spojrzała się na mnie.
- Nie nazywaj jej tak! Nie znasz jej! - zaczęłam krzyczeć.
- Jak inaczej mogę nazywać dziewczynę taką jak ona? Zobacz co ona z ciebie zrobiła - spojrzała się smutno na mnie.
Nie wiedziałam co robić, co powiedzieć. Przecież ja nie mogę nigdzie jechać. Znowu przeprowadzka, znowu nowi ludzie.
- Mamo, przepraszam - odezwałam się cicho - zrobię wszystko co chcesz, tylko proszę nie każ mi tam jechać.
- Juz zdecydowałam - odpowiedziała i wyszła z mojego pokoju.
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Londyn nie kojarzył mi sie za dobrze. Mieszkałam tam przez dobre kilka lat. Wszystko było dobrze dopóki moi rodzice nie zaczęli się kłócić. Dzień w dzień to samo. Wyzywali się nawzajem, mama nie wracała na noc. I w końcu nadszedł dzień rozwodu, oczywiście opiekę nade mną przyznali mamie i kilka dni później wyjechaliśmy do Francji i mieszkałam tu, aż do teraz.
Nie chciałam już myśleć o moim nieudanym dzieciństwie, więc sięgnęłam po telefon i napisałam smsa do mojej przyjaciółki Cecile.
''Jutro rano wyjeżdżam do ojca. Matka mocno się wkurzyła za ostatnią imprezę''
Nie musiałam długo czeka na odpowiedź ''Chyba sobie jaja robisz! Przecież ja sobie tu nie poradzę bez ciebie! Spróbuj z nią jeszcze pogadać"
Nie odpisałam jej już nic, tylko poszłam ponownie spać.
Rano obudziła mnie mama.
- Carmen, wstawaj! - krzyczała mi nad uchem.
- CO? - spojrzałam się na nią nieprzytomna.
- Zaraz jedziemy na lotnisko - zabrała mi kołdrę i wyszła
Ughh - pomyślałam - jednak nie zmieniła zdania. Poleżałam jeszcze z 5 minut, następnie wstałam i udałam się do łazienki. Spakowałam jeszcze kosmetyki, umyłam się i zeszłam na dół.
- O której mam samolot? - zapytałam się mamy, która siedziała i piła kawę.
- O 10:00. Zjedz jeszcze coś przed wyjściem - powiedziała mi.
- Nie mam ochoty. Może zjem coś w samolocie. - odparłam
- Jak wolisz. Tata będzie na ciebie czekał na lotnisku - poinformowała mnie jeszcze.
- Dobrze, jedziemy? - zapytałam się.
- Tak, bierz swoją torbę, ja pójdę po twoją walizkę.
Przez całą drogę się niej nie odzywałam, tylko spoglądałam przez okno i myślałam o wszystkim. Może rzeczywiście powinnam trochę zmienić swoje zachowanie?
Nawet się nie obejrzałam, a już byłyśmy na lotnisku. Oddałyśmy walizki i nastąpił czas pożegnania.
- Kochanie - zaczęła mama - wiesz, że ja to robię dla twojego dobra? - nic nie odpowiedziałam, tylko unikałam jej wzroku.
- Hejjj! Spójrz na mnie - poprosiła - spojrzałam się na nią i zobaczyłam w jej oczach łzy -Pamiętaj, że jesteś dla mnie najważniejsza -powiedziała i pocałowała mnie w czoło
- Kocham cię mamo - szepnęłam
- Ja ciebie też, a teraz leć, bo się spóźnisz - odwróciłam się i zaczęłam iść w strunę samolotu, gdy przechodziłam przez barierki, usłyszałam jeszcze wołanie mamy
- Carmen!
- Tak? - zapytałam
- Daj tam żyć tacie i nie wywijaj tam tylu numerów, dobrze? - zapytała się mnie z nadzieją.
- Postaram się - odpowiedziałam z uśmiechem
Poczekałam jeszcze chwilę na samolot, następnie weszłam do niego i usiadłam na swoim miejscu. Wyciągnęłam swoje mp3 i zaczęłam myśleć o swoim nowym życiu w Londynie
____________________________________________________________________________
Pierwszy rozdział za nami. Taki trochę krótki mi wyszedł, ale obiecuję, że następne bedą dłuższe :))
Jeżeli czytasz to, to proszę zostaw komentarz :))
KOMENTARZ NR. 1 od wiernego czytelnika: jest exxtra :D Carmen spoko laska :D london ćpanie opowiadanie :DD trolol czeeeeeeeeeeekam na next.
OdpowiedzUsuńno no, zaczyna się dość ciekawie!
OdpowiedzUsuńRozumiem, że Carmen to "wpadka" ? xD
bo matka miała 17 lat... a ojciec raptem 18 ^^
Jest Lucas jest opowiadanie! :D
Ahhh, czekam na nowość i informuj mnie w zakładce INFORMATOR :)
haha, tak, mozna to nazwac wpadka :)))
UsuńO kurczę, nie wiem czemu, ale myślałam, że Carmen jest młodszą siostrą Lampsa, czy coś, ale przez to, że jest jego córką, opowiadanie będzie chyba ciekawsze. Bo takich z siostrami już się naczytałam :D
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, jak ona się z Frankiem dogada no i kiedy pojawi się Piazon ^^'
Mogłabyś mnie informować?
spanish-heart.blogspot.com
Dzięki z góry, pozdrawiam! :)
Rozdział krótki, ale do rzeczy ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak się dogada Carmen z Frankiem ;)
już nie mogę się doczekać nowego rozdziału ;) i oczywiście Lucasa ;))
jak-trenujesz-tak-bedziesz-walczyc.blogspot.com ;)
Niegrzeczna córka Lampsa leci do Londynu, no, podoba mi się! :D Szkoda, że trochę krótki rozdział, ale mam nadzieję, że wynagrodzisz nam to niedługo 2 rozdziałem. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ps. Dziękuję za komentarz na moim blogu i oczywiście też proszę o informowanie o nowych. ;) [ich-liebe-bvb2.blogspot.com]